Nie rozumiem ludzi, którzy pytają się czy mają fajne imię i proszą o szczere odpowiedzi, a gdy ktoś powie, że mu się nie podoba to minusują. I wszyscy, którzy napisali, że twoje imię im się nie podoba zostali zminusowani ;/ PS. Jeśli zminusujesz tą odpowiedź, będzie wiadomo, iż nie potrafisz przyjąć krytyki, ani uszanować
Ciało ludzkie spala się w przeciągu 3-4 godzin i nie ulega całkowitemu spopieleniu. Najczęściej pozostają miednica u kobiet i piszczele u mężczyzn . Pomimo to szczątki zostają zepchnięte do Gangesu. Ghaty płona przez 24 h/dobę. Spala się tu dziennie około 70 ciał… Za ceremonię pochówku się nie płaci, płaci się za drewno.
Marzena: Pracuję jako kelnerka w restauracji szybkiej obsługi. Eric: "I work as a waitress in a fast food restaurant." Marzena: Of course you can limit yourself to saying, for example, pracuję jako kelnerka: Eric: “I work as a waitress,” Marzena: without adding the details about the place, so in this case we would omit w restauracji obsługi
W rankingu imion 2019/2020 Marzena zajęła 246 miejsce. W 2019 roku imię Marzena otrzymało 19 dziewczynek. W rankingu imion 2018/2019 Marzena zajęła 252 miejsce. W 2018 roku imię Marzena otrzymało 17 dziewczynek. W rankingu imion 2017/2018 Marzena zajęła 255 miejsce. W 2017 roku imię Marzena otrzymało 15 dziewczynek.
Poniżej przedstawiamy listę 15 książek, które proponujemy przeczytać po książce „Nie twój interes”. Są to książki, które klienci wybierali przy okazji zakupu „Nie twój interes” autorstwa Marzena Hryniszak. Saga wołyńska. Głód, książka wydana w 2022 roku.
Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd Nợ Xấu.
Poznaj znaczenie imienia Marzena. Co znaczy Marzena? Jak imię to brzmi w innych językach? Kiedy Marzena obchodzi imieniny. Skorzystaj z naszego imiennika. Marzena to zdrobnienie od imienia Małgorzata. Niewykluczone, że może być również zdrobnieniem imion Marta i Maria. Pojawia się już XIII wieku, ale najpopularniejsze było w latach 60. i 70. XX wieku. Marzena: imieniny Marzena obchodzi imieniny Marzena: charakterystyka osoby Marzena to kobieta wesoła i pozytywnie nastawiona do świata. Ma wspaniałe poczucie humoru, lubi żartować. Jest pracowita i wytrwała, ale ceni odpoczynek i urlop na łonie natury. Nigdy się nie poddaje. Ceni wolność. Marzena: zdrobnienie imienia Marzenka. Marzena: odmiana imienia Odmiana w języku polskim: w dopełniaczu Marzeny, w celowniku i miejscowniku – Marzenie. Preferowane zawody dla osób o imieniu Marzena Handlowiec, stylistka, artystka. Sławne osoby o imieniu Marzena Marzena Słupkowska – pogodynka Marzena Trybała – aktorka SPRAWDŹ! Horoskop urodzeniowy - wybierz datę swoich urodzin Inne imiona żeńskie na literę M
Marzena żyje nieco na uboczu światowego gwaru. Jest ambitna i lubi się uczyć, a los nie poskąpił jej licznych talentów, jednak jej twórczość pozostaje znana raczej nielicznym. Marzena za wszelką cenę stara się chronić swoją intymność oraz odrębność przed wścibskim okiem. Nie stroni całkiem przed ludźmi. Pozostaje pogodna i pozytywnie nastawiona do otoczenia. Często bywa roześmianą gadułą, słynącą z lotnego dowcipu i ciekawych opowieści. Jest jednak nieufna, ponieważ ludzie ją zawodzą i wykorzystują jej dobrość. Posiada wiele swoich ulubionych zakątków, pamiątek, melodii i innych szczegółów, które pobudzają jej fantazję, choć dla większości są bez znaczenia. Rodzina nie może jej przytłaczać. Pochodzenie imienia Marzena Marzena jest to imię pochodzenia hebrajskiego: w przenośni być pięknym, wspaniałym, ukochanym przez Jahwe czyli Boga, miłującym Boga. Rodzina i miłość Marzena ma silne poczucie niezależności i krępują ją wszelkie więzy, mimo to odnajdzie się w roli matki i żony. Byle tylko rodzina zbytnio jej nie przytłaczała! Jej otoczenie składać się będzie z ulubionych zakątków, pamiątek, szczegółów i dźwięków, które pozwalają jej snuć fantazje. Kocha luksus, markowe ubrania, drogie perfumy i życie księżniczki. Otacza się pięknem, które niejednokrotnie tylko ona podziwia. Zadba przy tym o tradycję, o piękno rytuałów rodzinnych i ciepło domowego ogniska. Pomimo zmęczenia obowiązkami gospodarskimi, zawsze będzie uśmiechnięta i zadowolona z życia. Od swojego partnera oczekuje wiele ciepła i uczucia, inaczej grozi jej zamknięcie się w sobie i przedwczesne zgaśnięcie. Marzena jest jak piękny i wrażliwy kwiat, który wymaga wiele miłości oraz wyjątkowych warunków do życia. Imieniny Marzeny Marzena imieniny obchodzi 26 popularną datą obchodzenia imienin Marzeny jest 26 kwietnia. Życie towarzyskie Zawsze pogodna i pozytywnie nastawiona do świata. Trzyma się jednak trochę na uboczu, ale nie stroni całkiem od ludzi. Jest nieśmiała i skryta. Często boi się nowych znajomości, ponieważ ludzie ją zawodzą – jej dobre serce bywa nieraz wykorzystywane. Marzenie łatwiej zatem odnaleźć się w swoim wyimaginowanym świecie niż wśród ludzi w brutalnej rzeczywistości. Taka postawa dodaje jej tajemniczości i uroku. Ludzie próbują niejednokrotnie i na różne sposoby poznać prawdę o tej kobiecie, ale ona nigdy nie mówi o sobie otwarcie. Mimo to w towarzystwie przyjaciół jest roześmianą gadułą, która słynie z lotnego dowcipu i snucia wspaniałych opowieści. Praca i kariera zawodowa Marzena jest ambitna i lubi się uczyć. Zdobywanie wiedzy przychodzi jej nadzwyczaj łatwo i często po studiach posiada kilka specjalizacji. Do tego ma wiele talentów artystycznych, a specyfika jej charakteru sprawia, iż owiewa ją aura twórczości i tajemniczości. Jednakże jej kunszt pozostaje znany tylko nielicznym, częściowo dlatego, iż Marzena łatwo ulega słomianemu zapałowi i przy pierwszej trudności porzuca zajęcie. Po za tym nie cierpi ona rozgłosu i przebywania w tłumie ludzi. Z tego samego powodu poszukuje spokojnej pracy, niezbyt wymagającej, ale za to przynoszącej ogromną satysfakcję i niepowodującej nadmiernego zmęczenia. Predyspozycje zawodowe Marzena spełni się jako malarka, historyk sztuki, tłumaczka i psycholog. Patroni Marzeny BrakOdmiany i zdrobnienia imienia Marzena Marzenka Formy obcojęzyczne BrakNazwiska pochodzące od imienia Marzena BrakZnani imiennicy Marzena Chełminiak – dziennikarka radiowa Marzena Cieślik – Miss Polonia 2006 Przysłowia i powiedzonka Brak
Siemankoo,na weekend przyswiecilo sloncem to moglem wyjechac i wyprobowac sprzeta Jeszcze raz dziekuje za uwagi, ktore pomogly mi podczas zakupu moto, r6 to jest bajka, mysle ze juz zawsze pozostane wierny 3 kamertonom Dodatki:- wywalilem kata, zmienilem koncowke- wywalilem ogon i wstawilem zwykle mocowanie tablicy- nakleilem tank-pada (bo bida bez niego(- stalowy oplot juz byl- amorek skretu LSL juz byl (narazie mieszane uczucia)- alarm byl- 4 crash pady (tez juz byly)Co zamierzam zrobic ?- Licze, ze doradzicie co zrobic z kierunkami... kupilem mocowanie pod duze kierunki na tyl (oryginalne), a chyba wole jakies male wiec chyba znow czeka mnie zmiana mocowania ?? + soczewki na przod- wymiana oleju w lagach- wypucowanie moto na blysk
Prolog Nie poddam się. Obiecuję, że nie poddam się bez względu na wszystko. Będę walczyć dla ciebie, dla siebie, dla nas. Trzymając cię w ramionach, nie wypuszczę cię – nigdy! Obiecuję. Nie pozwolę, żeby stała ci się jakakolwiek krzywda. Bo gdy zamykam oczy, widzę nasz świat. Jeden, idealny, bez granic i podziałów. Świat, w którym wszystkie marzenia się spełniają. Jednak gdy moje powieki otwierają się, ten świat znika. Stajemy się różni, inni, obcy. Tylko przy tobie jestem tym, kim jestem. Bo w tobie ukryte są wszystkie moje marzenia. Dlatego obiecuję, nie poddam się nigdy. Rozdział 1 – Tylko nie pij za dużo. – Diana całuje mnie delikatnie w usta. Leży swobodna i dzika, w samej koszulce i damskich bokserkach na satynowej pościeli, i czyta książkę. Wymalowana i pachnąca, z kokieteryjnym spojrzeniem. Gdy na nią patrzę, czuję się prawdziwym szczęściarzem. Jest mądra, piękna, dobra – czasami może zbyt zadziorna i zbyt pewna siebie, choć w sypialni te cechy stają się bardziej atutem niż przywarą. – Jeśli poprosisz, mogę zostać – mruczę jej do ucha. – Może i poproszę! – Śmieje się zalotnie i przyciska wargi do moich ust. Zdejmuję marynarkę. Kładę się na łóżko i zaczynam całować jej nagie stopy. Czubkiem języka przesuwam się coraz wyżej, muskając rozgrzane uda. – Spóźnisz się – przypomina mi. W tej chwili nie myślę o przyjaciołach, w sumie w ogóle nie myślę. Teraz chcę ją poczuć, zanurzyć się w gorącym, ponętnym ciele. Zatracić się w chwili, tylko z nią. Nie patrząc na zegarek i zobowiązania. Pragnę jej. – Walić ich – rzucam, nie przestając całować Diany. Rozsuwam jej uda, ściągam bieliznę. Ciepłe wargi przybliżam do ciała. Drży, ja również. Moje serce i oddech przyśpieszają, dłonie sunące po gładkiej skórze zaczynają się pocić. Nie odrywam ust, sięgam nimi coraz wyżej i wyżej, jeszcze łapczywiej jej pragnąc. – Ced… – zaczyna, jednak rozkosz nie pozwala jej kontynuować. Wygina się do tyłu. Dłonie zaciska na pościeli. Podnoszę się i rozbieram. Uśmiech triumfu widnieje na mojej twarzy. Przybliżam się do niej, chcąc ją objąć. Diana odsuwa mnie od siebie delikatnym ruchem dłoni. – Prezerwatywa! – przypomina mi. Wzdycham, uważając ją za zbędną. W końcu niedługo będziemy małżeństwem, dziecko nie byłoby wcale złą wiadomością. Nie dyskutuję jednak. Sięgam do nocnej szafki, wyciągam gumkę i powracam do mojej bogini. Seks z Dianą najczęściej jest zajebisty. Niepozbawiony wad, a jednak sam jej wygląd potrafi rozgrzać mnie do czerwoności. Sprawia, że chociaż na chwilę mogę zapomnieć o etykiecie i konwenansach i być po prostu facetem. Dominującym, pewnym siebie i władczym. – Kochanie, ja już doszłam – mówi nagle i odwraca się na bok. Dziś jednak jest inaczej. Podnoszę się, czując, że nie ma ochoty na dłuższe pieszczoty. Patrzę na nią z rezerwą i lekkim niedowierzaniem. W myślach pytając, o co, kurwa, chodzi? W środku aż cały krzyczę. Podniecony i pełen emocji, mam wrażenie, że zaraz eksploduję. – Mogłaś chwilę jeszcze poczekać! – mówię ostrzej, niż planowałem, zakładając nerwowo bokserki. – Bolało mnie, miałam to robić na siłę? – Marszczy czoło w grymasie niezadowolenia. Okrywa się kołdrą i sięga po niedokończoną książkę. Chcę na nią krzyknąć. Obszar seksu jest jednak jednym z tych, o które mamy zakaz kłótni. Diana ma bzika na punkcie przemocy, wartości i granic. Dla niej nie – to nie! I każda ingerencja w jej autonomię jest od razu uznawana za przejaw seksizmu i toksyczną władzę. – Będziesz teraz czytać? – dziwię się, nie potrafiąc do końca ukryć oburzenia. – Tak, przecież ty wychodzisz… – Nawet na mnie nie patrzy. Wpatrzona w tekst, przewraca kolejną stronę. Zaciskam wargi. Koszulka, którą trzymam w dłoniach, staje się moim emocjonalnym wentylem, gniotę ją i wykręcam w dłoniach. – Chciałem zostać, myślałem, że zamówimy sushi, napijemy się wina. – Miałeś iść z chłopakami na piwo, zaplanowałam sobie ten wieczór inaczej. Potrzebuję pobyć sama. – Rzuca mi chłodne spojrzenie. Czy my naprawdę uprawialiśmy przed chwilą seks? Rozczarowany zadaję sobie w myślach pytanie. – Serio?! – Podnoszę głos. – Boże – rzuca książkę i patrzy na mnie gniewnie – mogę chyba mieć jeden dzień tylko dla siebie, czy to taka zbrodnia? – Spoko. – Kiwam głową i zakładam spodnie. – Miej sobie tyle czasu dla siebie, ile chcesz, śpię dzisiaj w swoim mieszkaniu. – Ced, proszę. Kocham cię, chcę po prostu… – Czego? – warczę. – Czego chcesz? Nie wiem, czy jestem wściekły, bo nie doszedłem, czy dlatego, że potraktowała mnie jak gówno. Najbardziej chyba jednak wkurza mnie to, że bez względu na powód swoich emocji nie mogę tego głośno powiedzieć. Muszę udawać, że mi to odpowiada, w innym wypadku zostanę nazwany toksycznym i bez uczuć. – Już nic! – Tak myślałem. Zakładam nową koszulę, bo stara do niczego już się nie nadaje. Sięgam po buty, biorę marynarkę w dłonie i trzaskając drzwiami, wychodzę z mieszkania. Słońce ogrzewa moją twarz. Wyciągam paczkę papierosów, przypalam jednego. Biorę wdech, papierosowy dym przenika przez usta do płuc. Wkładam lewą dłoń do kieszeni i idę przed siebie. Staram się odpowiedzieć na pytanie, co jest, kurwa, nie tak. Od jakiegoś czasu coś nie gra. Czuję to. Seks jest instrumentalny lub w ogóle go nie ma. Na pytanie, czy chce porozmawiać, zbywa mnie lub się denerwuje. Wzdycham, szukając uzasadnienia jej zachowania. Ona twierdzi, że to we mnie jest problem. Tego też próbowałem – znaleźć w sobie winę, którą ona dostrzega. Nie potrafię. Może za mało się staram, może za dużo, może nadinterpretuję, a może wręcz odwrotnie. Nie potrafię jednak wytłumaczyć, co się dzieje i dlaczego. Przechodzę na drugą stronę ulicy, idę wzdłuż alejki, żeby po kilku minutach znaleźć się pod barem. Otwieram drzwi. Mimo wczesnej pory lokal jest pełen. – Cześć. – Podchodzę do stolika, przy którym siedzi Troy i Sommerly. Witam się i siadam. – Siema, właśnie mówię Sommerly`emu jak powinien postępować z kobietami, kolejna dała mu kosza. – Śmieje się Troy. – Ta z zielonymi włosami? – upewniam się. Sommerly nie należy do facetów, którzy potrafią utrzymać kobietę dłużej niż przez jedną randkę. On uważa, że jeszcze nie urodziła się taka, która by sprawiła, że jego serce zabije mocniej. My uważaliśmy, że problem tkwi w zupełnie czymś innym. – Właśnie, i w tym był problem! – emocjonuje się Som. – Kojarzycie ją po kolorze włosów, a nie po cyckach czy dupie, nawet oczy byłyby lepszym znakiem rozpoznawczym! – Ale przecież to ona zlała ciebie, a nie ty ją… – wypomina mu Troy, śmiejąc się odrobinę kpiąco. – Nieprawda, to ja dałem kosza jej, ale sprawiłem, że myślała inaczej. Wraz z Troyem patrzymy po sobie i wybuchamy śmiechem. Som zaczyna się miotać i tłumaczyć, co tym bardziej powoduje, że nie możemy się opanować. Wraz z tym śmiechem czuję, jak zgromadzone we mnie napięcie puszcza i przemija. Zamykam na chwilę oczy z ulgą. Czuję się nieco lżejszy. Usiłuję wyprzeć myśli związane z Dianą i jej fochami. Rano znów będę musiał się nad tym zastanawiać, dlatego pozwalam sobie na chwilę chillout`u. – Nie rozumiecie sztuki manipulacji – fuka wkurzony Som. – Dobra, to podziel się nią. Mam jutro rocznicę, chętnie nauczę się czegoś od ciebie! – Wciąż z niego żartuję. – Co prawda zarezerwowałem hotel, zamówiłem kwiaty, szampana i kupiłem biżuterię, ale może się okazać, że zapomniałem o kluczowym elemencie. – Drwijcie sobie – warczy Som i upija trochę piwa – jeszcze kiedyś będziecie mi zazdrościć, zobaczycie. – O tak! – Troy daje mu kuksańca w ramię. – Tego jestem pewien. Wzdycham, wstaję i idę zamówić kolejne piwo. To nasza stała miejscówka. Każdy z nas ma do tego baru mniej więcej tę samą odległość, wystarczającą, żeby nasze kobiety tu nie przychodziły. – Trzy lane – mówię do barmana. – Słyszałem, że jutro wielki dzień – śmieje się mężczyzna, który zazwyczaj nas obsługuje. – Można tak powiedzieć – odpowiadam, kładąc na ladę pieniądze. – Może dasz sobie postawić drinka? – Obok mnie stoi blondyna w miniówce i szpilkach niemal tak wysokich, jak długie są jej nogi. Ma mocny i wyzywający makijaż, przyklejone rzęsy, a pachnie jak wytwórnia perfum. Spod tony kosmetyków widać, że nie jest brzydka, zastanawiam się więc, po co jej aż tak mocny make up. – Dzięki, ale jestem z kumplami. – Spoglądam w stronę swojego stolika. – Myślę, że by zrozumieli. – To mi pochlebia – mówię grzecznie, jest napalona, a ja nie chcę jej urazić. – Ale mam narzeczoną. – Jest tutaj? – Rozgląda się ostentacyjnie. – Nie. – No właśnie! – Wzrusza ramionami i przybliża się do mnie. Wskazującym palcem dotyka mojej koszuli. – Czego oczy nie widzą… Zaczynam się śmiać. Nie odpowiadam. Biorę piwa, które stoją przede mną, i wracam do kumpli. – Som, tamta jest chętna – rekomenduję przyjacielowi blondynkę. – Hmm. – Marszczy czoło. – Nie wiem – mlaska z dezaprobatą – jakoś nie w moim typie. – A ty masz w ogóle jakiś typ? – rzuca Troy już lekko podchmielony. – Albo wiesz co, dobra! – Sommerly przyjmuje wyzwanie. Wypija do końca piwo. Odstawia z impetem kufel i podchodzi do dziewczyny. Odwracam się, za nic w świecie nie mogę tego przegapić. Sommerly mówi jej coś na ucho, ona się uśmiecha i kiwa głową, po chwili idą oboje w stronę toalety. – No nieźle – komentuję, podnosząc brwi do góry ze zdziwienia, że jednak się zdecydował. Był wolny, nic go nie ograniczało, mógł robić, co chciał. Mimo że ta dziewczyna naprawdę mnie nie interesuje, przez chwilę zazdroszczę mu tej wolności. – Się chłopak zabawi. – Może my też powinniśmy – mówię na głos to, co powinienem zachować dla siebie. – No co ty… – dziwi się Troy. – Serio? Mógłbyś zdradzić Dianę? – Pewnie, że nie! – Wzdrygam się. – Nie o to mi chodziło. Zazdroszczę mu, że nic go nie ogranicza. – Wszystko w porządku? – pyta mężczyzna. – Tak – kłamię. – Wszystko okey. Upijam łyk piwa, które właściwie mi nie smakuje. Wpatruję się w złocisty napój, mam ochotę wrócić do domu i porozmawiać z Dianą. Nie mogę jednak, obiecałem, że będzie miała dzień dla siebie. Siedzę więc dalej i gadam o bzdurach z nadzieją, że jutrzejsza rocznica będzie milsza i wreszcie będziemy mogli spokojnie pogadać. Próbuję się okłamywać, że bez problemu mogę wyrzucić ją ze swoich myśli i bawić się sam bez wyrzutów sumienia. Poruszam się najciszej, jak potrafię. Zamykam drzwi, wchodzę do środka. Kurtkę wieszam na wieszaku, ściągam buty. Niezauważony udaję się do łazienki. Przekręcam klamkę, wzdycham. Dłonią przemywam wannę, zaczynam ją napełniać, dolewam płynu. W tym czasie golę się, myję zęby i rozbieram. Wchodzę do gorącej wody, sycząc pod nosem, szybko dolewam zimnej. Skóra przyzwyczaja się, zanurzam głowę. Nie mogłem dłużej wysiedzieć w swoim mieszkaniu. Dziś jest rocznica, kłótnia, spotkanie dopiero w hotelu, nie umiałbym tak. Musiałem zobaczyć się z nią wcześniej. Przedtem konieczna jest kąpiel. Śmierdzę jak gorzelnia. Namydlam ciało i głowę. Zamykam oczy, relaksuję się chwilą ciszy i samotności. Po nasiadówce w barze poszliśmy do mnie. Sommerly dogodził sobie, tylko że zapomniał o kasie. Troy musiał pożyczyć mu gotówkę, bo w drzwiach stał sutener. Zaraz potem wyszliśmy. Za bardzo nie pamiętam, co było później, świta mi wódka kupiona w sklepie, wyjadane resztki z lodówki i obleśne żarty. To bardziej przypomina wieczór kawalerski, a nie zwykły wypad do baru. Moim ciałem wstrząsa dreszcz. Uśmiecham się do własnych myśli i raz jeszcze zanurzam głowę w ciepłej wodzie. – Dzień dobry… – Słyszę zdenerwowany głos Diany. Wynurzam się, pocieram twarz dłońmi. Stoi z założonymi rękoma, jest wściekła. – Cześć, obudziłem cię? – Nie, sama się obudziłam i poczułam gorzelnię! – Dlatego się myję – rzucam. Wstaję, biorę ręcznik z wieszaka, okręcam nim biodra. – Dlaczego nie wróciłeś do domu na noc? – pyta podniesionym tonem. – Przecież chciałaś mieć czas dla siebie – przypominam jej. – Jesteś głupi, martwiłam się! – Jej twarz łagodnienie. Podchodzi do mnie i całuje znienacka. – Przeszło ci? Nie lubię takich huśtawek nastroju, labilności, która przechodzi z jednej skrajności w drugą. Humorki działają na mnie dezorientacyjnie, gubię się w tym kobiecym, emocjonalnym odbiorze świata. – Tak – dotyka mojego ramienia. – Chciałam tylko poczytać książkę, a o ciebie się bałam. – Nie wiem po co, złego diabli nie biorą – żartuję, dając trochę na luz. Widząc, że jej przeszło, staram się nie drążyć tematu. Przynajmniej nie dziś. Mokry ręcznik wrzucam do prania, nago wychodzę z łazienki, idę do sypialni, zakładam czyste bokserki. – Chcesz kawy? – pyta, nalewając wodę do czajnika. – Poproszę. Odpoczęłaś? – Nie. – Śmieje się. – Martwiłam się, co chwilę się budziłam, żeby spojrzeć na telefon. – Czemu nie zadzwoniłaś? – Było mi głupio, najpierw na ciebie naskoczyłam, a później… – Marszczy nos zawstydzona. Podchodzę do niej, ujmuję jej twarz w dłonie i całuję w usta. – Jestem twoim narzeczonym, znam cię! – Ponawiam pocałunek, który ona odwzajemnia. Czajnik gwiżdże, lekceważę go. Biorę Dianę na ręce, chichocze radośnie. Zanoszę ją do sypialni i kładę na łóżko, całując szyję, wargi, uszy. – Wyłączę tylko czajnik – mówię i idę w stronę kuchni. – Wróć! – krzyczy, przygryzając wargi z podniecenia. – Zawsze – odpowiadam. Takie poranki uwielbiam. Pełne miłości i pożądania, poranki, po których wiadomo, że pomimo kłótni i niedomówień wszystko się ułoży. Wyłączam czajnik i wracam do niej, leży już naga, przykryta kołdrą, uśmiechając się uwodzicielsko. – Zaczynamy od deseru, miło. – mruczę. Idę w stronę łóżka, ściągając garderobę, którą zdążyłem na siebie włożyć Diana śmieje się w głos, kusicielsko wystawiając nogę spod kołdry. W tej chwili znów zazdroszczę sam sobie, nie pamiętam już nawet, dlaczego pomyślałem, że Som miałby mieć lepiej ode mnie. Zatracam się w tym poranku, delektując się Dianą, tą chwilą i nami. To piękny początek dzisiejszego świętowania, a wszystko to, co nas poróżniło, stało się jedną z miliona chwil, które będziemy wspólnie dzielić przez resztę naszego życia.
marzena to nie imie