Edward Tomczyk MIC tel. 698-056 490. WSPÓLNOTA ŚW. JAKUBA – 12 KROKÓW DLA CHRZEŚCIJAN. Spotkania odbywają się: w każdy wtorek o godz. 11.00 – 13.00 i każdą środę o godz. 16.45 – 18.45 (rozpoczęcie warsztatów w środę – wiosna 2021). Miejsce spotkań: Parafia Matki Bożej z Lourdes, Warszawa ul.
Kiedy się go przyjmuje? Wiatykiem nazywa się Eucharystię udzielaną chorym znajdującym się w niebezpieczeństwie śmierci. Zgodnie z nauką Kościoła katolickiego jest to „pokarm na drogę” (KKK, 1020) dla tych chrześcijan, którzy kończą swoje ziemskie życie. Zresztą sama nazwa wiatyk wywodzi się od łacińskiego słowa via
Józef Kiełbasa. Zakrystianem będzie br. Karol Mika. Nowym ojcom życzymy wielu Bożych łask i opieki Mirowskiej Pani. Aktualności z parafii p.w. Nawiedzenie NMP w Pińczowie i klasztoru w Pińczowie. Ważne informacji z wydarzeń w parafii i diecezji kieleckiej.
Msza św. i modlitwy 16.02.2023 r. - Zapraszamy do udziału w kolejnej Mszy św. oraz w modlitwach o uzdrowienie i uwolnienie, które odbędą się tradycyjnie w trzeci czwartek miesiąca, tj. 16.02.2023 r., w par. św. Jakub Ap. w Warszawie przy ul. Grójeckiej 38 (Plac Narutowicza).
3 (piątek) Wieczór Miłosierdzia z bł. Bartolo Longo. 19:00 Msza św. i nabożeństwo wynagradzające. 10 (piątek) Droga Krzyżowa na Kalwarii. 16.00 początek przy Pałacu Piłata. 11 (sobota) Dzień poświęcony Matce Bożej Wejherowskiej. 19:00 Msza św. przed Cudownym Obrazem z modlitwą o uzdrowienie i błogosławieństwem lourdzkim.
Vay Tiền Online Chuyển Khoản Ngay. poszłabym na taką mszę ale się boję to tym bardziej idź. Kiedyś usłyszałam od kapłana, że jeśli jest coś dla nas przykre lub nieprzyjemne, to tym bardziej się tego podejmujmy, bo to może wyjść z korzyścią dla nas. Pisze tu w kontekście wiary oczywiście. ja się zawsze podejmuje radykalnych i szalonych pomysłów, ale w tym wypadku boje się, że to z Bogiem nie ma nic wspólnego. ja z kolei przed takimi Mszami bałam się, że może się okaże, że jestem opętana, w sensie manifestacji, o których wcześniej słyszałam 🙂 każdy z nas ma swoje leki, najważniejsze to nie ulegać im. Słuchaj, możesz też zrobić tak. Pójdź, stań gdzieś z tyłu. Jak się będziesz źle tam czuła, albo coś ci nie będzie odpowiadać, po prostu wyjdziesz. Drzwi nikt tam nie zamyka 🙂 boję się, że i tak jak tam wejdę to się do mnie coś przyczepi Księża często podkreślają, że nic się nie przyczepia od nikogo, jeżeli o to ci chodzi. Po prostu twój strach cię paraliżuje. Moim zdaniem nie bój się, na pewno nic złego się nie stanie, a może zdarzy się coś dobrego. cała msza jest bardzo podobna do pewnych mszy i rytuałów. A zwlaszcza kiedy kaplan mówi „Pan Jezus uzdrawiam”. Tam cały kosciół jest w demonach. Ja i tak jestem nęcona ponownym kontaktem z tym co miałam więc nie wierzę za bardzo w tego typu msze. Nie przekonam cię na siłę, sama musisz tego chcieć. A to ostatnie zdanie… może dlatego masz tak duży opór, aby iść na taką Mszę ? Pamiętaj, są rzeczy, z którymi sami sobie nie poradzimy, jesteśmy za cienkie Bolki. Tylko Pan Jezus może nam pomóc, nasze są tylko upadki. Natalia jak cię znam to pójdziesz na taką Mszę 🙂 😛 tu akurat się bym zastanowiła bo to różnie może na mnie zadziałać. Również w tę stronę, że wrócę do okultyzmu. Gwarantuje ci, że jeżeli pokochasz Pana Jezusa i przylgniesz do Niego cała, to nawet najmniejszym grzechem będziesz się brzydzić. zanim bym pokochała to bym zdążyła umrzeć i zmartwychwstać. myślę że do takiej Mszy trzeba dojrzeć tak jak do terapii, jak się pójdzie za wcześnie i na siłę to nic z tego nie wyjdzie też prawda racja, zgadzam się. Zresztą nie kocham Jezusa, pewnie On mnie też nie, dlatego Go nie kocham. Jakby On coś czuł a skoro jest we mnie to i ja bym coś czuła, a tak to jest mi obojętny. Nawet nie wiem czy Go lubię. Chyba też nie. Bez sensu. cięzko się czyta twoja ostatnią wypowiedź. Nawet nie wiem, co napisać, w sumie nie wiem czy powinnam. Z drugiej strony wiem, jak to musiało zaboleć Pana Jezusa. On kocha nas wszystkich, Ciebie również i to tak bardzo, że nawet gdybyś była jedynym człowiekiem na świecie, to przyszedłby ciebie zbawić. Wiem, że ty w to nie wierzysz i nie umiem, nawet nie wiem czy powinnam ciebie nawracać. Proszę tylko, żebyś nie pisała tak o Nim, no to co ja zrobię że nic nie czuję. Nie jestem jedyną osobą na świecie z takim problemem. Zresztą każdy ojciec kojarzy mi się z maltretowaniem. Nic nie wiem. Nie przesadzasz trochę? Bo zaczynasz juz trochę obrażać. Nie wiem co dokładnie przeżyłaś. Ale nie możesz wszystkich oceniać jedną miarą. Luko proszę Cię, ja Boga nie oceniam ani nie obrażam. Obrażam słowami? To dla Boga nie obraza bo ja mówię co mnie boli. Nie zauważasz że mnie boli to że nic nie czuję? Gdzie masz tu ocenianie? Mylisz pojęcia ocenianie a odbieranie kogoś to dwie zupełnie inne kwestie. Czy ja kiedyś kogoś tu oceniłam? Nie. Słaby jesteś z psychologii więc nie zagłębiaj się w to co napisałam. Ja wiem każdy może mieć swoje zdanie. Żyjemy w wolnym kraju. Ale może Ty nie chcesz tego czuć. Co daje Ci Bóg. Może Ty po prostu widzisz to co chcesz widzieć. A nie tak jak jest naprawdę. Może Bóg Ci daje jakieś łaski, ale Ty tego nie odczuwasz. nie bo jeśli chciałabym widzieć to co chce byłabym ateistką Ale z tego co wiem to Ateiści tez mają swojego Boga i swoją Biblię bzdura, dojrzali emocjonalnie ludzie z rozwiniętą świadomością nawet nie wchodzą w dyskusje z wierzącymi chyba że naprawdę wymagają tego okoliczności. Większość to bardzo zbuntowani ludzie, którzy dopiero co się od Boga odwrócili i tak naprawdę chcieliby gdzieś należeć ale nie wiedzą gdzie, co robić, nie potrafią się odnaleźć w tym światopoglądzie więc dla nich Bogiem stają się inni ateiści typu Dawkins. Raz przeczytają jego pozycję i już pozjadali wszystkie mózgi. To tak żałosne że strata czasu komentować. Jednak błogosławieni są ci, którzy zawsze mieli takie rzeczy w poważaniu i się tym nie interesowali, przynajmniej nic nie wiedzą Super:-) Kochani. Wiele lat temu byłam na modlitwie o uzdrowienia w miejscu objawienia się Matki Bożej, no i Naszej oczywiście. Pojechała po prostu modlić się, nie o zdrowie, bo nic o swoich chorobach nie wiedziałam. W momencie kiedy padły słowa” Przyjdź Duchu święty i uzdrów Nas” poczułam wyraźnie czyjąś obecność tuż obok mnie, to tak jakby ktoś przenikał Was wzrokiem, pewnie wszyscy znamy to uczucie. Później zaczęło robić mi się słabo, no i odezwała się moja ludzka natura. Stchórzyłam i w myślach powiedziałam ” Boże jeśli mam umrzeć to proszę nie tutaj, zostawiłam w domu małe dzieci” W jednej chwili poczułam się znów normalnie, ale osoba, która prowadziła tą modlitwę poprosiła o wyjście i podziękowanie Panu za uzdrowienie z guza w piersiach. Nikt nie wychodził i nagle uświadomiłam sobie, że zniknął ból który przeszywał długi czas moją klatkę piersiową tuż nad łopatką na wskroś. Nie zwracałam wtedy na to uwagi, małe dzieci, praca, dom, wiadomo jak to jest, człowiek nie myśli wtedy o sobie. Wyszłam i podziękowałam Jezusowi za ten cud. Jechałam modlić się a wróciłam obdarowana łaskami. Nie prosiłam a dostałam, ten ból nigdy już nie wrócił, a mam moi kochani 50 lat. Bóg czeka na naszą miłość, a wtedy uwierzcie daje nam wszystko, nawet to o co nie prosimy, bo On najlepiej wie jak nam pomóc i co nam potrzeba. Wierzę Ci Grażyno, wierzę też, że jeśli istnieje Bóg to oczywiście nas kocha. jak jednak my mamy go kochać? możemy co najwyżej wierzyć w Niego i to chyba jest ta forma o jaką Mu chodzi, nie sądzę żeby wymagał od nas kochania siebie, czyli kogos kogo nie znamy. wiara to już dostatecznie dużo 😉 zgadzam się, ja nie kocham Boga. Nic do Niego nie czuję. Nawet głupio mi by było być przy Nim tylko po to, żeby mnie do piekła nie strącił. To takie interesowne i bez sensu. Nie chcę być z Bogiem ze strachu przed potępieniem. Alu. Wiara nie jest miłością, możemy wierzyć, ale nie mamy świadomości w co tak naprawdę wierzymy.” Wiara bez czynów jest martwą wiarą”. Doświadczyłam tego. Jak kochać Boga? Ja po prostu Go Kocham miłością bezwzględną, oddaję Mu wszystko co mam i nie boję się że coś stracę, mam świadomość tego, że nawet jeśli stracę to tylko na chwilę. Odmawiam NP i na początku prześladowała mnie ciągła myśl o samobójstwie, dziś zaczynam różaniec i otrzymuję miłość, o której mogłam tylko marzyć Ogarnia mnie wtedy ciepło i czuję że kocham i jestem kochana taką miłością, o której śmiało mogę powiedzieć, że nasza ziemska miłość jest w porównaniu do tej którą daje nam Bóg jak woda z brudnego bajora do krystalicznie czystej wody Boga to widzieć biedę innych ludzi, to samemu cierpieć, ale dawać radość innym, to być malutkim i nigdy nie chcieć być wielkim. Wtedy zrozumiesz na czym polega miłość do Boga. On naprawdę jest Wspaniały. Moja droga, mysli o samobójstwie to bardzo poważny problem. Skąd Ci się wzięły, skoro kiedyś doświadczyłaś tak wielkiej łaski jak pisałaś? To właśnie działania złego, który próbuje przerwać i zniechęcić Nas do modlitwy. To nie moja natura typu samobójstwo. Zwyciężyłam kryzys i dziś dostaję tylko nagrody. Alu. Pamiętaj o jednym. Wiara jest w Nas samych, Bóg przychodzi do wszystkich, którzy Go wzywają i pragnie pomagać tym, którzy się od Niego odwracają. Dlatego tak ważne są nasze modlitwy o nawrócenia, dając jedno dobre w zamian otrzymujesz pięć, tylko zastanów się po co żyjesz i co Cię w życiu spotkało, a dostrzeżesz ile mniejszych i większych łask doświadczyłaś. Nic w życiu nie dzieje się bez powodu. Zaufaj, zaufaj Bogu bezgranicznie a dostrzeżesz cuda i cudeńka. Masz na to Moje słowo. A do Ciebie Kochana Nic nie wiem. Otwórz swoje serce, Bóg jest miłością, On nikogo nie chce odtrącać,ani potępiać, wręcz przeciwnie. Tu na ziemi jest nasz czas na to by zapracować na życie wieczne, zwróć się do Boga w którego wątpisz i nie chcesz kochać, a sama się przekonasz co potrafi zrobić w Twoim życiu. Powiedz Mu to w swojej modlitwie, Bóg mimo iż wie o nas wszystko, zna nasze myśli i pragnienia, chce żebyśmy umieli rozmawiać z nim o wszystkim. On Cię nie potępi, On Cię nie skrytykuje, On nie da Ci cierpienia za to, że Go nie kochasz, ale wręcz przeciwnie. Da Ci swoją miłość i troskę o Ciebie. Odczujesz to na pewno.. Tyle prosiłam i nic, czy to jako male dziecko i to prosiłam o poważne sprawy, też nic. Nie wierzę w takie rzeczy. Do nic nie wiem, polecam Ci przeczytać ,, Dzienniczek Faustyny,, który może Ci pomóc polubić Jezusa, albo przynajmniej Go lepiej poznać. Dajcie już spokoj z tą nic nie wiem, przecież ona się podnieca każdą wypowiedzią, mówi że nie kocha Boga i Jezusa, a codziennie wchodzi na nasze forum, po to tylko żeby ,,dolewać oliwy do ognia”, typowe dla szatana. Ignorujcie ją, błagam. Ta dziewczyna mma poważne zaburzenia, wiem bo czytam jej bzdurne wypowiedzi. Ona się cieszy podjudzaniem. IGNORUJCIE JĄ!!!!! może kocha Jezusa ale jeszcze o tym nie wie 🙂 jak ci nie pasi to ignoruj 🙂 Bóg i Jezus to to samo Barbara zgadzam się z toba ze niektóre osoby na tym forum włanczają się tylko do dyskusji aby ja poprostu zepsuć a pisza tak dlatego ze nie maja nic wspólnego z wiarą BASIU, jako że poruszasz temat oceniania motywacji innych osób na tym forum, i ja też dołożę swoją cegiełkę w kwestii oceny: pisze się „włączają” 🙂 Asiu co do wiary a nie do pisowni Barbara- jesteś jak typowa fanatyczka, dla której kwestionowanie lub wątpienie w coś jest bluźnierstwem, a siedzenie cicho i potakiwanie grzecznie głową jest typowe dla sekty. Nic o mnie nie wiesz to zamilcz! I jeszcze raz nazwij mnie szatanem to sama go w życiu odczujesz bo Ty nie wiesz czym jest szatan- wojny, głód, chciwość, rozlew krwi, BRAK ZROZUMIENIA, ludzie trzymający w Afryce małe dziewczynki i je na żywca obrzezające to jest szatan durna babo! Poczytaj o zaburzeniach czym są i jak je odróżniać bo aż wieje od Ciebie ciemnotą umysłową! I nie życzę sobie byś przypisywała mi coś co dotyczy Ciebie! i dla własnej umysłowej i duchowej ekspansji (skoro taka jesteś kochająca Jezusa i nie wątpiąca) zacznij jakieś ekspedycje, nie tylko do odległych krajów ale nawet po Polsce do „nieciekawych” środowisk to może wtedy zrozumiesz czemu ktoś może wątpić w cokolwiek bo widać, że w d***** byłaś i wiadomo co widziałaś! Napisze tu jeszcze raz nazywanie kogos szatanem mowienie „idz do diabla” itp jest rzucaniem przeklenstwa, jest to grzech, poza tym przeklenstwo tak jak blogoslawienstwo wraca. Nawet Bog nie mowi tak o ludziach obchodzi sie z nami w sposob lagodny i milosierny, a my potepiamy. Kto dal komukolwiek do tego prawo? A teraz Basiu powiem tak. Bylam jakis czas temu u spowiedzi generalnej, lista byla dluga… liczylam sie z tym ze ksiadz mnie ochrzani, wiesz co uslyszalam? Nie mam prawa Cie oceniac, nie mam prawa Cie potepiac, bo sam jestem tylko czlowiekiem. Odpuszczam Ci grzechy! Bog mi je odpuscil, a Ty mowisz tak o swoim bracie o swojej siostrze? Czy nie wkrada sie tu grzech pychy? Ze jestes lepsza? A w czym, przepraszam Cie bardzo w czym Ty jestes lepsza? MAsz wieksze zaslugi u Pana Boga, niz ja, Oliwia, nic nie wiem, czy lulu? Mozesz w to nie wierzyc, ale nie masz! Przed Bogiem wszyscy jestesmy goli, totalnie goli, nie mamy nic, zero. Tak myślisz, Barbara? Jesteś bardzo pewna w swoim osądzie. Ja też czytam te wypowiedzi i bzdury to tam jest akurat niewiele. No i Barbaro – co za agresja… :/ chyba wiem gdzie zauważyłaś tę niewielką bzdurę 😀 Jeśli myślimy o tym samym, to mam nadzieję, że się ta bzdura nie powtórzy 🙂 jeśli w to uwierzę to pewnie nie 😀 Barbaro jak mozesz? Czy Jezus nie kazal za takie osoby sie modlic? Wysluchaj jej sprobuj przekonac. Sa dwa przykazania milosci i tym powinnismy sie kierowac „kochaj blizniego swego, jak siebie samego”. Nie powinno sie potepiac ludzi bo nigdy nie wiesz co Cie w zyciu spotka, to Bog jest od rozliczania, nie my. A jak widzisz ze ktos bladzi, a Cie to razi to poblogoslaw tej osobie, ale nie potepiaj. Bog po cos ja tu skierowal. A nawet jesli widzisz, a wlasciwie podejrzewasz, ze to szatan, to czy Chrystus go nie zwyciezyl? a tak w ogóle to ktoś mi kiedyś powiedział coś mądrego: Bóg to nie perfumy żeby Go czuć (w sensie uczuć, ludzie często mówią że nie czują Boga) Fajne powiedzenie z tymi perfumami 😉 A ogólnie to jakby na tym forum nie pojawiały się osoby z problemami, poszukujące, wątpiące to nawet bym już nie zaglądała. tylko w dyskusji jest jakaś nauka. racja 🙂 Ktoś mówi to co myśli i to co ma na sercu. Wali prosto z mostu. A ktoś to krytykuje. Chyba o to chodzi żeby mówić co kogo gryzie i szukać rozwiązania. Przydałoby się na tym forum coś jeszcze innego, nie tylko świadectwa ale wątki z jakimś problemem, bo ja bym chciała np. poruszyć problem być może sensu cierpienia, ale nie mam gdzie. przecież pod każdym świadectwem to „zaśmiecanie”. Kochane moje, chyba trochę się zagalopowałyście! mało mamy w życiu realnych problemów? nie warto się przejmować czyimiś internetowymi opiniami, realne życie ma dość swojej biedy dobranoc A co szanowna Pani Barbara i Pani Basia mają do powiedzenia o cierpieniu, o ciężkiej chorobie fizycznej, o ciężkiej chorobie psychicznej, o tym jak boli samotność, o tym jak boli długotrwałe bezrobocie, bezpłodność, przemoc domowa w kontekście wiary w Boga w Trójcy Jedynego? Modlę się o uzdrowienie z choroby nowotworowej mojego taty.. Ma nowotwór na który nie ma skutecznego leku, żyje się ok 12 miesięcy… Chcę wierzyć w to, że Bóg daje nam to o co prosimy i to co jest nam potrzebne, chcę umieć się właściwie modlić, z pokora i wiarą… Ale nie potrafię. Bardzo boję się, że jeżeli mój tata nie zostanie uzdrowiony ja przestane wierzyć, że aż próbuję uciec myślami i się nie modlić. Pomocy! Sza twoja reakcja jest normalna, wyobrażam sobie jak się musisz czuć, współczuję ci, bez względu na to co się stanie pamiętaj że wszytko mija, to co złe i to co dobre, trzeba się z tym pogodzić. Nie poddawaj się lękowi. Jeżeli twój ojciec wyzdrowieje to będzie cudownie, jeżeli nie to nie bój się ani o niego ani o swoją wiarę. Wierzysz w to, że Jezus cię kocha? Kocha też twojego ojca. Taki ten świat i człowiek jest, że choruje się na różne choroby i umiera, tak jest kolej rzeczy. O nic się nie módl, rozmawiaj z Jezusem (albo do kogo ci najbliżej, np. Mata Boża, któryś święty), żeby ci pomógł i twojemu ojcu przez to przejść. Każdego dnia zawierzaj się Jezusowi, wszytko to co cię martwi, boli i twojego ojca. A Jezus ci pomoże, wyjdziesz z tego silniejsza. Ja towarzyszyłam osobie konającej i od tego dnia nie boję się ani śmierci ani umierania. „Nasze plany i nadzieje coś niweczy raz po raz , Tylko Boże miłosierdzie nie zawodzi nigdy nas . Jezu ufam Tobie od dziecięcych lat , Jezu ufam Tobie choćby wątpił świat. Strzeż mnie dobry Jezu jak własności Swej , I w opiece czułej duszę moją miej.” Sza, bardzo Ci współczuję, jestem z Tobą i wspieram modlitwą. Wszystkiego co najlepsze Tobie życzę, a tacie powrotu do zdrowia jak najszybciej.
Ojciec Witko - plan mszy św. o uzdrowienie 22 kwietnia ojciec Józef Witko przyjedzie do miejscowości Cieklin koło Jasła, a 5 maja będzie w Pstrągowej w pow. strzyżowskim. Duchowny odprawi tam msze św. o... 16 kwietnia 2015, 19:58 Powiązane tematyNajpopularniejsze
Skip to content o. Józef Witko. Fot. SOKOŁÓW MŁP. Już w najbliższy czwartek o godz. 18 w Sokołowie Małopolskim odbędzie się Msza Święta z modlitwą o uzdrowienie. Nabożeństwu będzie przewodniczył znany w całym kraju charyzmatyk o. Józef Witko. Z kolei o godz. 17:00 będzie miała miejsce modlitwa różańcowa. Ojciec Józef Witko jest franciszkaninem. Od kilkunastu lat odprawia Msze Święte połączone z modlitwą o uzdrowienie. W jego grafiku posługi widnieje mnóstwo miast, miasteczek ale także wiosek rozsianych po całej Polsce. Działalność zakonnika jest doceniana przez wiele osób, którym posługuje swoim charyzmatem uzdrawiania. Zakonnik działa w ramach Sekretariatu Misji i Ewangelizacji Prowincji Matki Bożej Anielskiej OO. Franciszkanów w Krakowie. Jest autorem lub współautorem wielu książek Drogi Bożego uzdrowienia, Nie bój się wierz tylko oraz Uzdrawiająca moc Ducha Świętego. Co głosi o. Józef Witko? Działalność zakonnika jest w głównej mierze skoncentrowana na uzdrowieniu fizycznym ludzi. Chociaż w swoich wypowiedziach zwraca też uwagę na wiele innych kwestii. Uzdrowienie dokonało się na drzewie Krzyża. On dźwigał nasze choroby, dźwigał nasze boleści (Księga Izajasza 53 – przyp. red.). Wiemy, że kiedy Jezus wysyłał swoich uczniów na głoszenie Ewangelii dał im władzę nad złymi duchami i władzę leczenia chorób. Tam gdzie jest ten nakaz misyjny „Idźcie i głoście” jest też powiedziane: uzdrawiajcie chorych i wyrzucajcie złe duchy. Jedno z drugim jest związane. Idźcie i głoście, uzdrawiajcie chorych, wyrzucajcie złe duchy – ten nakaz odnosi się do 12 apostołów. Na innym miejscu przeczytamy, że ten nakaz Jezus rozszerza na 72 uczniów, kiedy ich wysłał po dwóch do miast i miejscowości do których sam przyjść zamierzał. Łukasz (ewangelista -przyp. red.) odwraca tę kolejność, gdzie jest powiedziane uzdrawiajcie chorych, wyrzucajcie złe duchy i mówcie im przybliżyło się do was Królestwo Boże. A u Marka (ewangelisty przyp. red.) znajdziemy na końcu Ewangelii, że ten nakaz (uzdrawiania) jest rozciągnięty na wszystkich. Tym którzy uwierzą będą towarzyszyć znaki: w imię moje na chorych ręce kłaść będą a ci odzyskają zdrowie (Mk 16, 17-18) – mówił o. Józef Witko podczas jednej z wygłoszonych konferencji.
Ojciec Józef Witko odprawił mszę o uzdrowienie w kościele farnym w Piotrkowie, marzec 2022 Dariusz ŚmigielskiOjciec Józef Witko, znany franciszkanin, odprawił mszę z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie w kościele farnym pw. Świętego Jakuba Apostoła w Piotrkowie w środę wieczorem, 23 marca 2022. Ojciec Józef Witko odprawił mszę o uzdrowienie w kościele farnym w Piotrkowie, marzec 2022 - ZDJĘCIAWielu chorych przybyło do kościoła z nadzieją na uleczenie z chorób siebie lub bliskich. Na mszę świętą z modlitwami o uzdrowienie i uwolnienie, którą odprawił ojciec Józef Witko, wierni przynosili "do wyegzorcyzmowania": wodę, sól, olej i Józef Witko jest franciszkaninem, kaznodzieją, znanym w Polsce i za granica rekolekcjonistą i egzorcystą, uczestnikiem ruchu charyzmatycznego. Od kilkunastu lat odprawia msze w intencji chorych z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie duchowe. Każdego roku uczestniczy w nich kilkadziesiąt tysięcy koniec mszy, w specjalnym błogosławieństwie, ojciec Józef Witko wszedł między ludzi i nakładał ręce na głowy wiernych i, jak mówił, przekazywał im uzdrawiającą moc Ducha "Rozpadnij się czyraku na strzępy", "raku, opuść jego ciało" - wzywał duchowny. Znany franciszkanin na koniec promował, a po zakończeniu mszy sprzedawał wiernym swoje książki. Ojciec Józef Witko odprawił mszę o uzdrowienie w kościele fa... Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
W niedzielny wieczór kościół św. Józefa Oblubieńca w Ursusie wypełnia się po brzegi: setkami ludzi, trudnych spraw, intencji… Jakby na przekór wietrznej i mokrej pogodzie – ludzie przychodzą z nadzieją. Rodzice z maleńkimi dziećmi, młoda kobieta na wózku inwalidzkim, młodzieniec o kulach, matka podtrzymująca chorego nastolatka, wspierające się dwie starsze panie… Msza św. z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie, którą odprawia o. Józef Witko OFM, kończy trzydniowe parafialne rekolekcje prowadzone przez niego pod hasłem „Uzdrowienie wewnętrzne przez doświadczenie miłości Boga”. – Katolicy przyzwyczaili się do takiego pojęcia Jezusa, od którego niewiele albo zgoła nic nie mogą oczekiwać. Bo choć regularnie odmawiają pacierz, chodzą na niedzielne Msze św., spowiadają się i przystępują do Komunii św., czy naprawdę doświadczają Bożej miłości, czy czują, że Wszechmocny działa w ich życiu? Wielu dopiero na Mszach św. o uzdrowienie doświadcza Boga, który żyje tu i teraz – mówi o. Witko. Duch tchnie także dzisiaj Franciszkanin jest znanym charyzmatycznym rekolekcjonistą. Od kilkunastu lat prowadzi w całej Polsce Msze św. z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie. Jest autorem wielu książek, w których na podstawie Biblii pokazuje, jak na przestrzeni dziejów Bóg wysłuchiwał próśb chorych, samotnych, zniewolonych, zmęczonych życiem. I jak przed dwoma tysiącami lat Jezus uzdrawiał, tak robi to teraz. Dlatego w książkach o. Witki wiele jest świadectw uzdrowień i uwolnień z chorób i zniewoleń, zdawałoby się bez szans na szczęśliwe zakończenie. Bóg dotyka wołających i proszących. W centrum Warszawy w listopadowy wieczór w kościele pełnym ludzi adorujących Go w Najświętszym Sakramencie. Po adoracji, uwielbieniu, wyznaniu próśb o. Witko odmawia modlitwę o uzdrowienie. Wylicza choroby, stany zniewolenia, ciążącą przeszłość, winy przodków. W imię Jezusa nakazuje ich koniec. Młoda dziewczyna przyciska ręce do piersi, jakby czuła spływający na nią pokój. Obok ktoś zaczyna cicho płakać. Kiedy o. Witko przekazuje zebranym tchnienie Ducha Świętego, kilka osób osuwa się na podłogę. Ale inni przyjmują to ze spokojem – to Duch Święty udziela odpoczynku. Jeszcze więcej osób doświadczatego stanu, kiedy o. Witko każdemu z osobna nakłada ręce na głowę i nad nim się modli. Koszyk pełen intencji Pani Maria na małej karteczce, którą rozdaje siostra zakonna przed Mszą św., napisała swoje troski: o córkę, która wyjechała za granicą i żyje bez ślubu, o drugą córkę, która od 5 lat nie może zajść w ciążę i o matkę, u której zdiagnozowano początki Alzhaimera. Ustawiony na schodach prezbiterium wiklinowy koszyk szybko zapełnia się karteczkami. Po Mszy św. franciszkanin modli się, żeby cierpienie, zło, choroby i troski, zapisane drobnym maczkiem na setkach kartek, odeszły. Żeby Bóg uwolnił, co spętane i uzdrowił to, co chore. Razem z nim gorąco modli się pani Maria i setki innych ludzi, którzy przyszli z nadzieją. Matka, modląca się za syna narkomana, osoba z myślami samobójczymi, chory na raka, osoby mające kłopoty z kręgosłupem lędźwiowym… Ich w czasie modlitwy dotknął Jezus i, jak mówi o. Witko, mogą dziękować Bogu za uzdrowienie. Innych również, bo uzdrowienie nie zawsze dzieje się od razu. Niekiedy potrzeba dni, tygodni... i nieustannie mocnej wiary. – Mam teraz w sobie taki spokój, że wszystko będzie dobrze, żebym się nie martwiła – mówi pani Maria, wychodząc z kościoła. Czy to działa? – Zdaję sobie sprawę, że wielu, szczególnie tych, którzy przychodzą pierwszy raz, traktuje Msze św. z modlitwą wstawienniczą jak spotkanie z uzdrowicielem – mówi o. Witko. – Przychodzą załatwić konkretną sprawę: usunąć ból nogi, kamienie w woreczku żółciowym, nawrócić na trzeźwość męża alkoholika. Pytają mnie wprost: kiedy będzie seans? Są rozczarowani, kiedy „to nie działa”. Potem wracają i powoli na tych Mszach św. odkrywają działanie Boga. Przekonują się, że to nie człowiek uzdrawia. Wtedy kamienie żółciowe nie są już najważniejsze. Ważne jest uzdrowienie serca – dodaje. Jak podkreśla o. Witko, Bógmoże nas dotknąć, uleczyć podczas każdej Mszy św., jeśli Go o to z wiarą poprosimy. Dlatego warto prosić, kiedy czujemy, że problemy nas przerastają, bo kiedy my będziemy je „omawiali i omadlali” przed Bogiem, On już będzie działał. Ale kiedy będziemy starali się rozwiązywać je sami, nie zostawiamy Bogu nic do roboty. Nie musimy czekać, aż dobrniemy do muru: sytuacji w naszym pojęciu nie do rozwiązania, do nieuleczalnej choroby, totalnego zmęczenia problemami.
msza o uzdrowienie warszawa witko